Fryzjerki: Jarosławowi Kaczyńskiemu dobrze z siwizną
Jarosław Kaczyński dobrze wygląda z siwizną; nie powinien jej tonować ani farbować włosów - oceniają właścicielki zakładu fryzjerskiego w Sosnowcu, który w czwartek odwiedził kandydat na prezydenta. Jak mówił, niewielkie polskie firmy tworzą siłę polskiej gospodarki.
Podczas spotkania z personelem zakładu Jarosław Kaczyński zapewniał, że zamierza wspierać przedsiębiorczość.
„Bardzo się cieszę, że tutaj jestem. My naprawdę chcemy i z serca i z rozumu wspierać polski kapitał, a więc także tego rodzaju zakłady. Polski kapitał w ogromnej większości to jest kapitał mniejszych przedsiębiorstw. Chcemy, żeby one się rozwijały, żeby niektóre z nich dochodziły do wielkiego sukcesu, inne mogą funkcjonować w mniejszym wymiarze, ale one tworzą siłę polskiej gospodarki” - przekonywał Jarosław Kaczyński.
„Chcemy, żeby ten kapitał nie miał kłód pod nogami, a często ma, tylko żeby był mocno pchany do przodu. Konkurencja być musi - dziś jesteśmy w UE, więc to jest konkurencja międzynarodowa - ale ona nie może być nieuczciwa. A w Polsce jest często nieuczciwa konkurencja dla polskiego kapitału” - dodał.
Przed przyjazdem kandydata, współwłaścicielki zakładu w rozmowach z dziennikarzami dzieliły się swoim doświadczeniem; oceniały także kandydatów na prezydenta pod względem ich fryzur.
„Fryzura musi pasować do osobowości i natury człowieka. Taka osoba jak prezes Kaczyński musi mieć klasyczną fryzurę, nie może to być coś nienormalnego czy nienaturalnego” - oceniła Danuta Wypych, która wraz z siostrą bliźniaczką prowadzi zakład fryzjersko-kosmetyczny w centrum Sosnowca.
Jej zdaniem, w przypadku Kaczyńskiego najważniejsze, by włosy były dobrze ostrzyżone i schludne. Według fryzjerek, obecna fryzura obu kandydatów spełnia te kryteria i nie wymaga zasadniczych zmian.
Danuta Wypych uważa, że nie byłoby dobrze przyjęte, gdyby Jarosław Kaczyński zaczął np. farbować włosy czy choćby stosować coraz modniejsze ostatnio płyny do tonowania siwizny. „Stosując taki preparat przez 5 minut przy myciu można
zgubić 50-70 proc. siwizny” - powiedziała współwłaścicielka salonu.
Zarówno pani Danuta, jak i jej siostra, Bogumiła Kozioł, podkreślały, że są zaszczycone wizytą kandydata na prezydenta w ich zakładzie. Życzyły mu zwycięstwa, choć w rozmowach z dziennikarzami podkreślały, że wizyta Kaczyńskiego nie wynikała z ich preferencji politycznych - bliźniaczki nie należą do żadnej partii. To, że katowicka izba rzemieślnicza zaproponowała właśnie ten zakład na miejsce wizyty, fryzjerki przyjęły jako wyróżnienie i docenienie ich pracy.
Pani Bogumiła jest fryzjerką od 46 lat. Prywatną działalność prowadzi od 1988 roku. Obecnie, wraz z uczniami, w zakładzie pracuje 17 osób; najstarsza fryzjerka związana jest z zakładem od 17 lat.
Właścicielki zakładu podkreślały, że wielką pomocą dla fryzjerów było obniżenie kilka lat temu VAT-u na ich usługi z 22 do 7 proc. Jak mówiła pani Bogumiła, premierem był wtedy właśnie Jarosław Kaczyński. „Bez tego prawdopodobnie nie dałybyśmy rady dalej prowadzić zakładu” - powiedziała.
„Obciążanie VAT-em tego rodzaju zakładów to jest obciążanie i tych, którzy pracują i całego społeczeństwa; to naprawdę nie miało żadnego uzasadnienia. Można powiedzieć, że to jest towar pierwszej potrzeby. Trudno, żebyśmy się nie strzygli” - powiedział Kaczyński.
Kandydat wspominał, jak kiedyś w damsko-męskim salonie fryzjerskim usiadł na fotelu między dwiema kobietami, które na głowach miały kosmetyczne akcesoria. „Kiedy zobaczyłem, jak na mnie spojrzały, zrozumiałem, że tam mężczyzn jednak być nie powinno” - żartował Jarosław Kaczyński, przyznając, że panie z mokrymi głowami nie lubią, gdy patrzą na nie mężczyźni.
Kandydat pozował do zdjęć z personelem zakładu, nie zdecydował się jednak na żaden zabieg czy usługę, ani na badanie jakości włosów. „Wszystko tak, ale nie ten dzień. To przedostatni dzień kampanii, jestem w strasznym pośpiechu” - tłumaczył.
Fryzjerzy narzekali na wysokie ceny mediów - prądu i wody - oraz koszty szkoleń. Podkreślają, że w tym zawodzie trzeba stale się kształcić, także za granicą. Jak mówią, choć ceny usług fryzjerskich często rosną, robocizna jest bardzo tania i ma w kosztach usługi bardzo niewielki udział.
Środowisko fryzjerskie walczy także o to, aby egzaminy w tej dziedzinie pozostały w gestii izb rzemieślniczych. Postuluje również zmianę sposobu kształcenia fryzjerów, by więcej było praktyki, mniej teorii.
JS/PAP