Jarosław Kaczyński: Najgorszy jest chaos
Na blogu Igora Janke na Salonie24 ukazała się trzecia część wywiadu Jarosława Kaczyńskiego. Rozmowa przeprowadzona została w oparciu o pytania przygotowane przez użytkowników Salonu24 i samego redaktora.
Igor Janke: Czy zgadza się pan z tezą, że sytuacja geopolityczna Polski staje się bardzo trudna. Z jednej strony Ameryka zmieniła kierunki swojego największego zainteresowania, tracimy szansę na przyciągnięcie Ukrainy na naszą stronę, Unia Europejska się dezintegruje, procesy nacjonalistyczne w rozumieniu walki o swój interes narodowy są coraz większe. Co to wszystko dla nas znaczy?
Jarosław Kaczyński: Z tą diagnozą można by polemizować. Stwierdzenie, że kiedykolwiek w Unii interes narodowy się nie liczył, jest oderwane od rzeczywistości. Sytuacja globalna się zmienia, jest dynamiczna. Dla przykładu polityka prezydenta Clintona w pierwszej fazie nie specjalnie nam sprzyjała. W kolejnej jego kadencji klimat był zupełnie inny i wstąpiliśmy do NATO. Stany Zjednoczone mają ogromną łatwość zmieniania swojej strategii, bo mają taką siłę, że jest to możliwe. Pewne kierunki polityki trzeba spokojnie kontynuować, a w innych reagować na zmieniające się warunki. Trzeba po prostu starać się, by do pewnych procesów nie dochodziło.
I.J.: Trendy jednak nie są korzystne, od tego stwierdzenia trudno uciec.
J.K.: Mógłbym sobie wyobrazić lepszą niż dziś sytuację międzynarodową. Jednak w każdej sytuacji należy dać sobie radę . Polska jest dzisiaj członkiem NATO i Unii Europejskiej, to jest nasz ogromny kapitał, który dobrze wykorzystany będzie procentować.
Ufka: Amerykanie praktycznie zostawili nas na lodzie w sprawie tarczy antyrakietowej. Czy będzie pan zabiegał o zmianę ich stanowiska?
J.K.: Byłem i jestem zwolennikiem tarczy antyrakietowej. Jest tylko kwestia pewnej jednostronności decyzji Amerykanów w tej sprawie. Polityka amerykańska jest wysoce zmienna. Przykład Clintona jest znakomity: od Strobe’a Talbotta - który ze sceptyka rozszerzenia NATO przerodził się w orędownika tego pomysłu - do przyjęcia Polski do NATO, co na początku lat 90. było traktowane nie tylko w niektórych wielkich stolicach europejskich na Wschodzie, ale także tych na Zachodzie, jako political fiction. Najwięksi nasi zwolennicy wymyślali formuły pośrednie – ćwierć członkostwa, pół członkostwa – też jako jakąś odległą perspektywę. Tak to wtedy wyglądało, a później się zmieniło.
Według mnie należy do sprawy tarczy podchodzić spokojnie. Nie obrażać się. Nie należy też prowadzić ryzykownych gier, które mogłyby zasugerować, że Polska zgadza się na inny status niż dotychczas i czekać, aż się sytuacja zmieni.
Przeczytaj wywiad